niedziela, 8 marca 2015

Księga 7

Hmm, dodałam tu piosenkę


Patrzyłam na nich chwilkę, po czym odezwał się Ayato
- więc, jaki chcesz ten teledysk - popatrzyłam na Roze, po czym poprosiłam ją wzrokiem aby powiedziała, bo ja nic nie kumam, o co tu chodzi....
- tak więc, Katie, potrafi fantastycznie grać na skrzypcach, i chciałabym abyś zrobił do tego teledysk, a potem wstawić na moją stronkę... - popatrzył na nią, a potem na mnie
Wpatrywałam się w jego oczy, miał podobne do Willa, on wstał, podszedł, do jakiegoś małego pokoiku za szkłem, poszłam za nim, wyciągnął z futerału Rozy, skrzypce, podał mi je a potem, wskazał pokoik, weszłam do środka, zobaczyłam, że jest z tamtej strony lustro, to znaczy, zobaczyłam swoje odbicie, bo zobaczyłam zimna postać, która ma mój kształt, widok na ciepło i zimno, to różnie bywa. Usłyszałam wtedy głos Ayato, który mówi "zagraj coś, a ja to nagram" nie wiedziałam o co mu chodzi, ale wiedziałam ze mam zagrać jakiś utwór, więc, zagrałam, gdy skończyłam, Ayato otworzył pokoik, i wszedł, potem zaprowadził mnie do miejsca, z zielonym tłem, powiedział, że będę musiała, stać lub coś robić, również grając, więc zatańczyłam, gdy skończyłam, Ayato, zaprosił mnie po paru minutach, no dobra, po godzinie, gadałam przez ten czas z Rozą, do komputerka, kazał, mi usiąść, i puścił filmik, który wyglądał tak
Byłam tym zachwycona, powiedziałam, ze jest to fantastyczne nagranie, po czym roza, powiedziała ze musi go pobrać, i weszła na moje miejsce z jakimś urządzeniem, które nazwała pendrive, po czym podpięła to do komputera. Patrzyłam chwilę, na nią, do puki nie podszedł do mnie Ayato, złapał mnie za rękę, nie nie za rączkę tylko za to miejsce nad łokciem, i pociągnął gdzieś dalej, gdy wyszliśmy za drzwi, puścił mnie po czym oparł się o ścianę, a ja na niego spojrzałam, po czym się odezwał..
- wytłumacz mi coś
- ...
- skąd umiesz grać.?
- nauczył mnie Will - posmutniałam, ledwo wypowiedziałam jego imię...
- wiedziałem... a tak właściwie, co ci powiedział jak "my" wyjechaliśmy.? - spojrzał na mnie
- no, yyy, czekaj, daj mi czas na przypomnienie, yyy, mówił, że wyjechaliście bo powiedział, wam, ze macie zacząć sami żyć...
- doprawdy tak powiedział.? - patrzył na mnie rozbawioną miną..
- no tak, a co, zdania jego nie zmienię skoro prawdy nie znam - powiedziałam, po czym on spoważniał, jak by mu coś uświadomiły...
- masz rację, em, więc, to nie była prawda..
- więc.? - zapytałam, miałam postawę, jak wtedy gdy czekałam na rozkaz
- wyjechaliśmy bo on tak chciał, bo niby martwił się o ciebie, ze będziesz nasza
- jak już powiedziałam, dawno temu, ludziom na pogrzebie, "co się stało, już nigdy nie wróci" - po czym odeszłam od niego, powracając do rozy, która się właśnie zbierała.
Ayato, siedział tam jeszcze dobre pięć minut, za nim wrócił, patrzyłyśmy na niego, a on po prostu nas, miną, ja miałam nadal taką samą minę jak z nim rozmawiałam. Wyszłyśmy z jego domu, po czym ruszyłyśmy w stronę mojego, rozdzieliłam sie tam z nią, gdy weszłam do domu, zobaczyłam, Kasa, potem jego ojca, ale anim śladu z Edem, czy Kenem, a nawet Lysem, poszłam do swojego, pokoju, jednak długo to ja tam sama nie siedziałam, po wszedł tam kas, siadając bezczynnie na moim łóżku, ja byłam na parapecie.
- gdzieś ty była.?
- na mieście z rozą...
- pytam się gdzie.?! - podniósł głos, a ja zmarszczyłam brwi, i zeszłam z parapetu, podchodząc do niego
- co ty mi wywiad robisz.?! - on wstał, chwila, kas nie jest taki wysoki.! miał zamknięte oczy, podszedł do mnie, był ode mnie jakieś 30 cm
- nie, tylko cię sprawdzam...
Podszedł do mnie i złapał mnie dobra, tego tak nie można powiedzieć, on mnie podniósł i założył przez ramię, nie mogłam mu się wyrwać, nawet jak używałam swojej siły, to nie był kas, na pewno.!  wyskoczył ze mną przez okno, całe szczęście, że jest już, ciemno, no jest godzina 20, cały czas chciałam mu się wyrwać, lecz nie mogłam, no, to na pewno nie kas, ani Ed, bo on tak nie wygląda, no to kto to jest do cholery.?! Wbiegliśmy w las, po czym, gdzieś w środku niego się zatrzymaliśmy, gdzie mnie w końcu puścił, upadłam na ziemię, gdy na niego spojrzałam, on lekko odsuną się do tyłu, to na pewno nie kas, bo on widział moje oczy, a po za tym, teraz to nie był kas, tylko jakiś chłopak, inny, bo ma inne kształty, no pamiętajcie że ja widzę na ciepło i zimno.! Patrzyłam na niego, po chwili, pojawił się za nim jeszcze jeden, chłopak, co to porwanie, przez niewyobrażalnie silnych chłopów.?! No dobra, patrzyłam na nich, chwilkę, ale tak naprawdę, to se rozglądałam, no bo nie mam źrenic ani tęczówek, więc tego nie widzieli, jeden z nich, podszedł do mnie i złapał za brodę, zamknęłam oczy usiłując sie wyrwać, zasiedziałam na ziemi no.! Po chwili, rozglądania się, zobaczyłam jeszcze jedną postać, która odepchnęła tego który mnie trzymał za brodę, gdy chciałam uciec, czy choćby wstać, poczułam rękę na ramieniu, tego drugiego, chyba, ten trzeci, zaczął, mówić, to Ayato
- jezu, co wy robicie.?!
- a co, zabronisz nam.? - zapytał ten który mnie trzymał za ramię
- tak, nie, to znaczy, jezu
- no, co nie wiesz jak wziąć sobie kolację.? - powiedział ten dalej, gdy chciałam się odezwać, zrobił to Ayato
- krótko mówiąc, Sabato, właśnie trzymasz Imfę... - chwila, Sabato.?! chwilę się zastanowił po czym mnie puścił, a ja odwróciłam wzrok na Ayato, po czym wstałam i powiedziałam ciche "dzięki" po czym odezwał się, ten Sabato
- ty gadasz na serio.?
- tak, inaczej sam bym skosztował..
- wielkie dzięki.! - wrzasnęłam na niego, takim suchym tonem
- nie ma za co, ty byś zginęła
- a myślisz że niby jak przeżyłam te setki lat.?! - odwróciłam w jego stronę głowę..
- no jedząc chyba co nie.?
- chyba pijąc - poprawił go ten drugi, nie ten pierwszy, yyy, ten no podejrzewam Shu
- nie, jedząc, dosłownie, Shu, Sabato, ona nie jest zwykłym wampirem, stała sie ghoulem.... - oni zrobili krok w przód, a ja sie cofnęłam krok, złapał mnie Ayato, zatrzymując, spojrzałam na niego
- puść mnie.!
- nie ma takiej potrzeby...
- czemu ty mi rozkazujesz.? - zapytałam, a odezwał się Shu, nie Sabato, a nie, jednak Shu
- bo jest silniejszy...
- nie prawda, a co zdolności ma.?! - zapytałam, nie wiedząc co powiedzieć.
- owszem, mamy.... - powiedział Sabato, a może Shu, jezu, bracia muszą mieć takie podobne głosy.?!
- mogę je poznać.?
- tak więc Will,  - na jego imię coś skręcało mnie w moim pustym żołądku - miał umiejętność usypiania, my mamy je również, jako wampiry od narodzin - to jakim cudem ja mam.? - Sabato, potrafi władać wodą, a ja potrafię, zmieniać swoją postać, w płci męskiej - dodał, a ja na nich patrzyłam, po czym wskazałam palcem na Ayato, po czym dokończył  - on włada ogniem - spojrzałam na nich
Zrobiłam "w tył zwrot" i chciałam pójść, jednak znowu zatrzymał, mnie Ayato, a po chwili, otoczyła mnie reszta ich, patrzyłam na każdego, do puki nie odezwał, sie ten wyższy, hmm, Shu..
- powiedz, jak to stało sie ze jesteś ghoulem.?
- pozjadałam ludzi z wiosek, starczy, no to pa - chciałam ich minąć jednak, zatrzymała mnie czyjaś ręka, Sabato... 
- czemu masz białe oczy.?
- bo stałam sie ghoulem, coś jeszcze.?
- jak ty widzisz.? - zapytał mnie chyba Ayato.. złapałam się za głowę
- jezu.! weś cie zmieńcie te tony głosu.! ja was błagam.!
- o co ci chodzi.?
- odpowiadając na twoje pytanie, wyjaśnię, że ja widzę na ciepło i zimno, a nie jak wy czy ludzie.!
- to musi być niezłe..
- nie jest, nie wiem który z was to który.!
- więc, którym jestem.? - zapytał się ten wyższy, zbliżył się do mnie, i pochylił, twarz, po czym lekko się zaczerwienił, a ja powiedziałam nie pewnie
- tym, który się zaczerwienił, okej mogę iść.? - poczerwieniał jeszcze bardziej i odsuną się ode mnie, a reszta sie zaśmiała
- ej, to nie jest zabawne.! - krzyknął, wyższym głosem...
- ty jesteś Shu, Sabato i Ayato - wskazywałam powoli palcem, a oni sie odezwali...
- skąd wiesz.?
- bo Shu, jest najwyższy, Sabato najniższy, a Ayato nosi coś zimnego w kieszeni.. - wskazałam na miejsce, a oni zrobili coś w style "WoW" po czym spytałam się - mogę iść.?
- nie... - powiedział najniższy
- no co wy ode mnie chcecie.?! - oburzyłam się
Patrzyli na mnie chwilę, a ja nagle stanęłam jak wryta, patrzyli na mnie, i mówili coś w stylu " ej co ci się dzieje.?" a ja patrzyłam w głąb lasu, po czym powiedziałam, do nich, przestraszonym głosem...
- zabierzcie mnie stąd.! ja nie chcę.! nie chcę.! - złapałam sie za głowę, po czym zaczęłam cofać, a oni się pytali..
- co ty żarty robisz czy jak.? - spojrzeli w tamtą stronę, gdzie patrzyłam, i się wzdrygnęli, stał tam jakiś chłopak, patrzyłam na niego jak wryta, do puki nie zaczął biec, no uciekać, zaczęłam iść w jego stronę, a oni nawet nie mogli mnie zatrzymać, bo obserwowali, a ja jak wryta, szłam przed siebie, a potem zaczęłam biec, wampirzym tempem, zatrzymałam sie przed chłopakiem, gdy mnie zobaczył, zatrzymał się, i stracił równowagę, przewrócił się, a ja patrzyłam, na niego, gdy chłopacy, stali za chłopcem, i obserwowali, nie zauważyli, ze chłopak został, przecięty, patrzyli na niego, a gdy spojrzeli na mnie, wzdrygnęli się, tak jak chłopak, bo moje oczy zmieniły barwę, na czerń, podeszłam do chłopaka, po czym uklękłam, i złapałam za ramię, gdzie znalazła sie po chwili moja głowa. Wbiłam w niego swoje kły, a po chwili lała się, krew, a ja oderwałam, od niego twarz, i nie miał już skóry, a chłopaki, zaczęli reagować, a ja nie przestawałam, ponownie wbiłam swoje kły w jego, no, nie skórę, lecz w mięso, i oderwałam się ponownie, już było widać kość, a chłopak krzyczał, gdy miałam się wgryźć ponownie, zostałam przez kogoś zatrzymana, byli to bracia, którzy mnie złapali za ramiona, i chcieli oderwać od kolacji, gdy to zrobili, zaczęłam sie wyrywać, trzymał mnie Sabato i Ayato, a Shu podszedł do chłopaka, po czym powiedział
- trzeba go zawieść do szpitala - złapał go pod drugie ramię, a chłopak się we mnie wpatrywał, po czym przestała sie wyrywać, i zaczęłam mówić uwodzicielskim głosem, do tego chłopaka.
- no chodź, wiem że mi sie oddasz... - po czym chłopak staną, na własnych siłach, i zaczął do mnie podchodzić, a ja kontynuowałam - no chodź, bądź grzeczny i chodź... - patrzyłam mu w czy, do puki, Shu, nie złapał go i nie otrząsnął, a ja zaczęłam się ponownie wyrywać, nie udało mi się to, jednak, Shu, z nim odszedł, a ja zaczęłam się bardziej wyrywać, po czym odezwał się Ayato
- więc dlatego Will, chciał abyśmy wyjechali...
- to, wszystko tłumaczy... - dodał Sabato...
A ja przestałam sie wyrywać, po czym, odwróciłam sie do nich, już zwinnie, i powiedziałam przepraszającym głosem..
- przepraszam ja po prostu jestem głodna, i nie mogłam sie powstrzymać, dzięki ze mnie trzymaliście... - po czym przytuliłam Ayato, gdy tak trzymałam głowę nad jego ramieniem, zniżyłam ją trochę, po czym powiedziałam mu na ucho "dzięki" i wgryzłam sie w jego skórę, a ten wrzasnął, po czym Sabato, zaczął mnie od niego odciągać, a ja wyrwałam jego skórę, i zaczęłam ją przeżuwać, i połknęłam. Patrzyłam na niego, a on mi patrzył w oczy, po czym powiedziałam to samo co do chłopaka "chodź" już chciał iść, gdyby nie powrót Shu, złapał mnie, od tyłu, za ręce, i trzymał, a ja się wyrywałam, po czym, powiedział do mnie, na ucho
- bo przyjdzie tu Will... - na te słowa, zaczęłam się wyrywać jeszcze bardziej, jednak, on mnie puścił, a ja podbiegłam pod drzewo, trzymając się za głowę, i płacząc, a oni na mnie patrzyli, ja zaczęłam krzyczeć, nie wiem co, po prostu zaczęłam, nie chciałam tego, moje oczy znów były białe, a ja byłam zapłakana, poczułam czyjąś rękę na ramieniu, wstrząsnęłam się i cofnęłam jeszcze bardziej wyrywając sie, gdy spojrzałam w górę, zobaczyłam Willa, zaczęłam krzyczeć, jeszcze głośniej, i wstałam, po czym biegłam w tył, bałam się jak nigdy, on do mnie podchodził, a ja zaczełam sie cofać, gdy wyciągnął do mnie rękę, już całkowicie, przestałam nad sobą panować, i upadłam, potykając się o własną nogę, upadłam, nie mając dokąd uciec, skuliłam się, podkuliłam nogi i schowałam w nich głowę, modliłam sie, aby sie odsuną, bo ja go nie chcę tu, po czym, przypomniałam sobie, że to nie może być on, przecież Will, zniknął po tym jak zrobiono mój pogrzeb, więc, to nie mógł być, on, zaczęłam znowu się przyglądać, Willowi, jednak zamiast niego zobaczyłam Shu, wstałam, już pewniej, zaczęłam się znowu cofać, jednak na kimś się zatrzymałam, odwróciłam, się i zobaczyłam Eda.? Za nim zdążyłam się odezwać, wypowiedział jakieś słowa, i zasnęłam, no zemdlałam..
Obudziłam się w swoim łóżku, gdy zobaczyłam na godzinę, była 21, spałam.? Zaledwie jakieś dziesięć minut, gdy zrozumiałam co się stało, zaczełam znowu, krzyczeć, i się skuliłam, a do pokoju wbiegł Sabato.? Patrzyłam na niego, gdy chciałam już go zniszczyć, ktoś złapał go za ramię i zamknął drzwi.

Kastiel

Siedziałem w domu, na kanapie oglądając telewizję, do puki ktoś nie wszedł do domu, zobaczyłem Eda, z Katie na rękach i za nim jakiś trzech innych wampirów, weszli z anim, jeden krwawił, wstałem na chwilę, podszedłem do nich, i zapytałem, z góry zszedł Ed...
- co tu się kurwa stało.?!
- straciła znowu panowanie.. - powiedział Ed, który zszedł z góry...
- czekaj, ze niby znowu.? - zapytał jeden z trójki, nowo przybyłych...
- a wy to kto.? - zapytałem...
- jesteśmy braćmi Willa - powiedział jeden, po czym kontynuował - Shu, Sabato i Ayato...
- no dobra, ale co sie tam właściwie stało..?
- ja tam nie wiem, wiem jedynie że była straszliwie przerażona, prawie na śmierć, i ledwo co by was zabiła... - powiedział Ed, kierując ostatnie słowa do braci, a oni się zdziwili, gdy jeden z nich chciał sie odezwać, usłyszeliśmy krzyk z góry...
Pobiegł tam Sabato, a ja za nim, otworzył drzwi do pokoju Katie.?! Ledwo zdążyłem, i złapałem go za ramię, i wyciągnąłem z jej pokoju, patrzył na mnie, a ja powiedziałem...
- ty naprawdę chcesz tam wejść.?
- tak, a co sie stanie.?
- życie stracisz.! Jeszcze mi nie oddała tych noży.! Jeżeli chcesz tam wejść to pomodlę się za ciebie...
Wzruszył ramionami, po czym ponownie otworzył drzwi, zobaczył lewitujące noże, patrzył na nie chwile, i szybko zamknął drzwi, i owe noże były tam wbijane z ogromną siłą, zeszliśmy an dół, zrezygnowani, wszyscy na nas patrzyli, odezwał się Sabato
- hej, Ayato, Shu, miłych wrażeń.. - uśmiechnął się i pokazał ręką na schody w górę, ja na niego patrzyłem, po czym weszli tam, po pięciu minutach, wrócili, również zrezygnowani jak my, odezwał się Sabato..
- i jak.? były wrażenia.?
- taaaa.....były, ale się zmyły - powiedział Shu..
Siedzieliśmy tam całą, noc, w ciszy, do puki, rano nie zobaczyliśmy Katie..

Katie

Nie miałam zamiaru z nikim gadać, gdy zaczęło świtać, ubrałam inne i czyste ciuchy, wzięłam moją torbę i zeszłam na dół, zobaczyłam tam wszystkich, ruszyłam do kuchni, z miną "poker face" zrobiłam sobie kawę, i patrzyłam przed siebie, widząc ich, miałam na oczach soczewki, w końcu idę do szkoły, było mi nawet wesoło, do puki nie przyszli bracia, tylko oni
- czego.? - zapytałam oschłym głosem..
- gdzie ty się wybierasz.?
- do szkoły... - taki sam głos..
- jakiej.?
- Amoris
- nie idziesz... - (Shu)
- a kto mi zabroni.?
- my, idziesz do szkoły dla wampirów, to zbyt niebezpieczne abyś była z ludźmi... - (Ayato)
- nie.
- ty nie masz zdania... - (Sabato)
- owszem mam.
- a kto jest starszy.? - (Shu)
- a kto silniejszy.? - (ja)
- my... - odpowiedział niepewnie Sabato, odłożyłam pusty kubek do zlewu, i ich minęłam, patrzyli na mnie, a ja powiedziałam...
- chodźmy już do tej szkoły dla wampirów, będę tam jeden, dzień nie więcej.! I szybko, bo nie mam zamiaru czekać.!
Podeszli do mnie, wyszłam z domu, z czarną parasolką, oni też, weszliśmy do auta Shu, którym tu przyjechał, chyba, w środku nocy. Po jeździe, wyszliśmy z auta, rozkładając parasolki, i wchodząc do szkoły, gdy byliśmy w środku, zobaczyliśmy że na korytarzu są pustki, szliśmy dalej w głąb, i weszliśmy do jakiejś sali, chyba jadalni, gdzie byli sami nauczyciele, szłam za chłopakami, do jakiegoś stolika, gdy usiadłam dali mi to samo co dał kas, na początku naszego spotkania. Wybiłam, no nie tak od razu, jednak po jednym łyku zapytałam..
- i jak chcecie to zrobić.?
- ale co.? - (Ay)
- w której będę klasie i jak ma to wyglądać...
- no będziesz w klasach, gdzie będziemy my, czyli, będziesz w klasie z Sabato...
- eh, niech wam będzie, coś jeszcze.?
- mundurek - (Sab)
- że co.?
- mundurek, jest tu obowiązkowy... - wskazał na swój
- eh, no dobra, skąd go dostanę.? - Shu, wstał od stołu i wampirzym tempem, gdzie pobiegł, wrócił po minucie, z jakimś ubraniem, dał mi go, i pokazał abym poszła z anim, zaprowadził mnie do jakiejś przebieralni, był to mundurek, ubrałam go, no nie powiem, ma taki każda dziewczyna w tej szkole.
( bez tej dziewczyny z anime której imienia nie pamiętam)
Wyszłam i zobaczył mnie Shu, wróciliśmy do jadalni, gdy mnie zobaczyli, powiedziałam do nich, siadając do stołu
- ja was błagam opanujcie się, bo ja widzę jak sie czerwienicie...
- yyy, nie ważne, idź już z Sabato, do tej jadalni, tam dla uczniów
- ale po co.?
- bo Sabato, musi coś zjeść, a tego nie lubi - wskazał na napój, wstałam z nim od stołu, i ruszyłam do wyjścia, po czym sie odezwałam gdy byliśmy na korytarzu
- ty na serio, tego nie lubisz.?
- to jest ludzka krew, ja jej nie lubię..
- ej w pewnym sensie, jestem waszą siostra, jak to możliwe że ty nie lubisz tego co my.?
- nie wiem, i jak by sie zastanowić, to tak, jesteśmy rodzeństwem...
- dobrze że przynajmniej to wiesz.. - wskazałam palcem na głowę
Ten tylko westchnął, i otworzył kolejne drzwi, gdzie były już same wampiry, szłam za Sabato do jakiegoś stolika z jednym napojem, usiadł przy nim i zaczął po woli pić a ja na niego patrzyłam, i mina mi zrzedła...
- co ci.? - spytał mnie
- widzę, jak ten napój ci płynie przez przełyk, i widzę że ledwo go przełykasz - oparłam łokcie na stole i patrzyłam na niego, a ten się nagle wyprostował, a ja na niego patrzyłam, on wypuścił powietrze, i oparł się o krzesło, a ja kontynuowałam - wiedziałam ze skoro jesteśmy spokrewnieni to musisz tego nie lubić.! czemu z tym walczysz.?
- bo nie lubię ludzkiej krwi..
- zwierzęcej też.. - wskazałam na kielich..
- no dobra lubię obie, ale po tym co wczoraj widziałem jak ty sie żywisz, to tak, wygrała ta część zwierzęca... - popatrzył na mnie, a mi zrzedła mina
- ej, ty nie jesteś ghoulem.! to nie moja wina.! - podniosłam lekko głos..
- gdyby nie to że dopuściłaś sie kanibalizmu, to byś nim nie była...
- ej, no już o czymś takim nie mów, bo jak mnie wkurzysz już tak do granic, to stracisz życie... - pogroziłam mu palce, i usłyszałam dzwonek, wstał, a ja za nim
- pierwsza lekcja, historia... nuda..
- historia z panią Glorin.?
- taaaa.....
- okej
- usiądziesz obok, mnie, nie chcę wiedzieć co by się stało gdybyś zaatakowała któregoś z młodych...
- ej, nic z tych rzeczy.! - popatrzyłam na niego, jak wychodziliśmy z jadalni i szliśmy do sali...
- tak, a co z tym co widziałem wczoraj z Ayato.?
- co.?
- no to co mu zrobiłaś...
- ja mu coś zrobiłam.?
- no, co ty nie pamiętasz.?
- film urywa mi się gdy mnie odciągacie od chłopaka...
- eh, potem odgryzłaś kawałek ciała Ayato...
- jezu naprawdę.?!
- no tak - weszliśmy do sali
- nic mu nie jest.?!
- tak
- tak, że nic mu nie jest, czy tak, coś mu jest.?!
- przestań tak panikować, jeszcze mu się goi...
- co.?! nie tak, nie może być, boże co ja zrobiłam...
- przecież nic mu nie będzie...
- a co z tym chłopakiem.?
- yyy, nic o nim nie wiemy, Shu, zawiózł go do szpitala, a potem go zostawił i wrócił do nas...
- on może umrzeć.!
- przestaniesz się drzeć.! - przybliżył sie do mnie, gdy już siedzieliśmy na miejscach...
- nie.!
- o matko boska.! jaka ty jesteś uparta, o co ci chodzi, chłopak jest w szpitalu, Ayato nic nie jest wszyscy żyjemy.! - podniósł głos, a ja na niego spojrzałam złowieszczym wzrokiem
- jezu ty chyba nic nie wiesz o ghoulach.!
- no, wiem jak się ożywiają, i co to jest, a co.?
- powiem tyle, że ja mam jad paraliżujący.! - popatrzyłam na niego, on nagle ucichł, i patrzył na mnie...
- ty na serio.?
- tak, a jeżeli zbyt długo dawałam jad, tym większa szansa że osobnik zginie, tak działałam w wioskach, a teraz gadaj jak długo byłam przy Ayato.!
- jakieś dwie może trzy sekundy...
- ale jesteś pewny.?
- na 90% tak...
- uff... jeżeli była bym przy nim dłużej niż 10 sekund, to mogłoby go sparaliżować od razu, a jeżeli po 30 sekundach to by na następny dzień zginął..
- a tak nic mu nie będzie.?
- a bo ja wiem, żadna moja ofiara nie była u mnie krócej niż 10 sekund..
- więc, to na razie dobrze...
Patrzyłam na niego, ułożył sie wygodnie na krześle, ja na niego patrzyłam, a po chwili do klasy weszli inni uczniowie, zobaczyłam tam znajome twarze, patrzyłam na Sabato, który praktycznie zamknął oczy i ma zamiar chyba przysnąć, no ja nie mogę.! Szturchnęłam go, a on sie zbudził, po czym zapytał się mnie.
- co, belferka sie czepia.?
- nie, ja - podniósł się  od razu...
- co chcesz.?
- czy ty kiedykolwiek nie przespałeś jakiejś lekcji.?
- no tak..
- którą.?
- ta kiedy belferka nie dawała mi spokoju...
- czyli.?
- no prawie każdą
- ale ty jesteś głupi - oparłam sie o krzesło, i popatrzyłam w lewo, odezwałam się - cześć Erik... 
- o Katie, a co ty tu robisz.?
- siedzę, nie widać.?
- no a nie chodziłaś do Amorisa.?
- chodzę, jednak, rodzinka sie sprzeciwiła...
- ej, ja sie nie sprzeciwiałem, miałbym spokój.! - odezwał sie za mną Sabato, popatrzyłam na niego...
- spokój to ty będziesz miał w grobie jak mnie wkurzysz.! - odezwałam sie złowrogo, on sie uniósł, i spojrzał na mnie
- ty jesteś cale życie wkurzona, jak widać...
- Sab, a wiesz co było tego przyczyną.? - zapytałam się łagodząc głos, przybliżyłam sie do niego...
- jakoś nic nie wspominałaś...
- głód - mina mu zrzedła, i cofnął swoją głowę i ponownie, wrócił do leżenia, a ja się odwróciłam, a odezwał się Erik...
- że niby co.?
- Sabato, Shu i Ayato, to moi bracia, tak jak i Will.
- że niby, z tymi staruchami jesteś spokrewniona.?!
- ej.!! - krzyknęłam prostując sie razem z Sabato, również wstał, i patrzyliśmy na niego, do puki do klasy nie weszła Glorin, spojrzała w naszą stronę i uśmiechnęła się, patrzyłam na nią, zaczęła prowadzić lekcje, do puki w pewnym momencie mnie, tak, mnie, o coś nie spytała, a ja jej nawet nie słuchałam...
- Katie, co o tym wiesz.?
- hę.? Ale o czym.?
- eh, o życiu w twoim roczniku...
- e, ale co ja mam powiedzieć.?
- jak żyło się w rodzinie.? - wszyscy na mnie spojrzeli, a ja sie odezwałam...
- miałam rodziców którzy używali mnie jako służącej od mojego piątego roku życia, hmm, w wieku 15 lat, postanowili mnie wydać za mąż, ale szukali odpowiedniego dwa lata, nie miałam własnej woli, i własnego zdania, nigdy nie sprzeciwiłam sie rodzicom, bo inaczej by mnie wyrzucili z domu, pamiętam, ze aby przeżyć musiałam ciężko pracować, harować ponad moje siły, i nawet czasami kraść, o czym pani już wiedziała, i hmm, to tyle, nie chce pani znać szczegółów... - wszyscy na mnie patrzyli, a ja wzruszyłam ramionami, i ponownie się oparłam o krzesło, a ich oczy nawet nie odwróciły ode mnie wzroku, a ja się spytałam - no co.? - cisza, odezwała sie pani
- zmieniłaś szkołę.?
- nie, to bracia mnie zmusili... - odpowiedziałam, i znowu, wstał Sabato i popatrzył na mnie
- ile razy mam ci powtarzać że ja do niczego cię nie zmuszałem, lecz Shu i Ayato.?
- hmm, tyle razy aż zobaczę cię pijącego ludzką krew.! - pogroziłam mu palcem, a klasa zrobiła, coś w stylu "fuj" a ja na nich popatrzyłam, potem jedna dziewczyna się odezwała..
- jesteś spokrewniona z dwoma nauczycielami i Sabato.?
- jak widać, te przygłupy, są ze mną spokrewnieni - Sabato sie ponownie podniósł, tym razem wstał, i z chodził na dół, krzyknęłam do niego - a ty dokąd.?!
- dalej od ciebie...
- Sabato.! - odwrócił się, i spojrzał mi w oczy, miałam soczewki, patrzyłam na niego, a ten się odezwał..
- czego.?
- wracaj tu na miejsce, albo nie wiem co ci zrobię.!
- co zrobisz mi to samo co Ayato, wczoraj.? - zapytał
- mogę, jeśli mnie o to poprosisz. - podeszłam do niego, wszyscy nas obserwowali
- nie mam, zamiaru, i błagam cię, nie zmuszaj mnie, abym go zawołał...
- kogo.? - zapytałam, drżącym głosem..
- Shu, albo Ayato, bo są w sali obok...
- nic mi nie zrobią... - odpowiedziałam pewniej
- o błagam, uśpią cię i będzie po krzyku...
- znowu.? - usłyszałam szepty uczniów
- tak, znowu, i nie myśl sobie że nam uciekniesz...
- założysz się ze nie zrobisz kroku w przód.?
- nie - chciał odejść ale nie mógł się ruszyć, popatrzył na mnie a ja się uśmiechnęłam, i zaczął robić kroki do ławki, no nie on lecz ja nim, gdy usiał, uwolniłam go i sama usiadłam, po czym powiedziałam do pani
- niech pani kontynuuje, będzie siedział cicho...
Było tak jak powiedziałam, po lekcji, on szybko wyszedł z klasy, i ruszył, do następnej, a ja za nim, teraz lekcje z Shu, o matko, ale on się będzie skarżyć, weszłam za nim do klasy, i ten na mnie popatrzył, no obaj, podeszłam do nich, i odezwał się Sabato
- ty, Shu, ja już nie chcę siostry.! - Shu sie zaśmiał...
- no okej, a co sie stało.?
- o-ona...
- no weś powiedz... - poszłam na schodki do ławek..
- powiedz mi, czy ktoś kto został przemieniony w wampira, a potem stał się ghoulem, może posiadać jakieś umiejętności.?
- nie.
- to ona jest chyba wyjątkiem... - wskazał na mnie palcem, a Shu, do mnie podszedł i patrzył chwile...
- nie sadze... - podszedł do nas Sab, po czym się odezwałam
- coś się stało.?
- coś ty mu zrobiła.?
- zapytaj sie Glorin, ona wie o mnie wszystko...
I poszedł, a potem wrócił do nas po 5 minutach, podszedł do nas i powiedział, bardziej do Sabato, niż do mnie.
- ty faktycznie Will, coś ukrywał...
- czyli.?
- no, bo ona, od razu po przemianie miała umiejętność...
- jaką.? - zapytał, a on spojrzał na mnie, a ja się odezwałam.
- potrafię panować nad atomami, matoły.!
- nie gadaj... - powiedział Sab, a ja kontynuowałam
- i znam czarną magie...
- skąd.? - zapytał Sab...
- z takiej jednaj księgi, która była u Willa...
- tej,takiej dużej czarnej.? - (Sab)
- tak, mam ją w jednym palcu, i ty mi mówiłeś że nic ci nie zrobię, hę.?
- zmieniam zdanie, wiesz, ze my nie mogliśmy się z niej niczego nauczyć.... - (Sab)
- no widzisz jestem wyjątkowa....

2 komentarze:

  1. A co z Willem? Gdzie on jest ;_; czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "A co z Willem.?"
      odp :
      Na tym wszystkim toczy się blog ;)

      Usuń

możesz pisać, koment. nawet jeśli nie masz konta ;)
nie trzeba dziękować :)