niedziela, 15 lutego 2015

Prolog cz. 2

Mój ostatni dzień, szkoda, przynajmniej zaznam spokoju, szłam właśnie, no można powiedzieć, że na śmierć, ubrana byłam w długą czarną suknię, którą szyłam od dłuższego czasu, na tę właśnie okazję, włosy miałam spięte w można powiedzieć, koka, a suknia, ciągnęła się za mną po ziemi.

Na mojej sukni, miałam czarny duży, rodzaj płaszcza, z ogromnym kapturem, w kolorze również czerni, zakrywał on mnie całą, i ochraniał przed słońcem, było mi gorąco i to jeszcze jak, mojej sukni nie było widać, byłam w płaszczu, ogromnym czarnym płaszczu.

Szłam do pałacu króla, gdy mnie zobaczył lekko się zmieszał, jednak nie bał, miał w końcu pewność, że w każdej chwili, jeżeli zrobię błąd, stojący za mną Will, mnie powstrzyma. W tłumie przerażonych ludzi, że mogę ich w każdym momencie zabić, było paręnaście dzieciaków, które mnie już chyba dobrze znają. W śród śmiertelnych zobaczyłam Wiktora, również był przybity, za rączkę trzymał swoją siostrzyczkę. Spojrzałam jej w oczy, miała one takie piękne zielone oczy, a ja.? Całe białe jak mgła, hipnotyzujące. Po chwili, wpatrywania się, wyrwała się ona z ręki Wiktora, podbiegła do mnie, po drodze parę ludzi ją zatrzymywało, jednak na nic. Znalazła się obok mnie, kucnęłam, rozłożyłam lekko ręce, a dziewczynka wpadła mi w objęcia. Zapewne ludzie myśleli, że ją ugryzę, lecz tak się nie stało, wąchałam jej włosy, tak ładnie pachniały, dziewczynka odezwała się.
- gdzie idziesz.?
- gdzieś daleko stąd
- a dlaczego.?
- bo zrobiłam wiele złego - poprawiłam jej włosy za ucho.
- a dlaczego.?
- ha ha ha - trochę mnie to rozbawiło - bo się nie nauczyłam
- a dlaczego.?
- bo nie miałam czasu
- a ja będę miała czas.?
- owszem, ale, nie marnuj go, żyj każdą chwilą
- Morgana, a ty go zmarnowałaś.?
- niestety tak, ale idź już, widzimy się ostatni, raz, a tam czeka na ciebie Wiktor.
- ale ja nie chcę iść.!
Dziewczynka lekko podniosła głos, i mnie jeszcze raz przytuliła, a ja zobaczyłam za nią statko dzieci, które po chwili, również mnie przytuliły. I mówiły "nie odchodź, baw się z nami" Ludzie zrobili miny przerażenia, ~tak to ja bawiłam się, wychowałam wasze dzieci, jak swoje.! ~ pomyślałam w stronę zatroskanych rodziców.
- dosyć tego.! - krzyknął król. Dzieci odbiegły z płaczem.
- (wstałam)
- zostaniesz uwięziona w trumnie, na dnie wody.!
- co.? nie, nie zgadzam się na taką karę.! miałeś mnie zabić, a nie uwięzić.!
- to jest odpowiednia kara, głodówka.
- nie, nie, nie.! zabij mnie.!
- wolisz śmierć.?
- tak, tak, tak.! tylko nie głodówka.! - zbliżyłam się do jego "wysokości"
- do trumny.!
William złapał mnie za ramiona, mi zaszkliły się oczy, moje białe jak mgła oczy, głodówka, ze mną.? wolałam zginąć, Will, poprowadził mnie do trumny, zanim jednak weszłam ściągnął mi mój płaszcz, strasznie zaczęło mnie piec słońce, weszłam szybko, do tej przeklętej trumny, a oni ją zamknęli, gdy chciałam ją zniszczyć mocami, nie mogłam, nie mogłam użyć żadnej mocy, czyżbym, została ich pozbawiona.? Zaczęłam walić rękami o "ściany" po chwili, poczułam, jak owa trumna się przemieszcza, a po chwili leci w dół, jednak uspokoiło się to, gdy poczułam że jestem już na dnie. Siedziałam tam sto lat, może trochę więcej, w środku trumny była ciemność, ja byłam strasznie głodna, lecz po stu latach, przestałam czuć głód, jedyne co mogłam tam robić to spać, na wieki, z czasem widziałam (widziałam, tym sposobem, że jestem wampirem i widzę w ciemności) że moje włosy znowu były czarne, a oczy nadal chyba białe, jak piękna mgła. Jednak, w którymś momencie, poczułam jak ktoś porusza trumną, czyżby mnie znaleźli.?

1 komentarz:

możesz pisać, koment. nawet jeśli nie masz konta ;)
nie trzeba dziękować :)