sobota, 23 maja 2015

Księga 14

Rok później....


Rozalia

Szłam sobie ulicą, gdy zobaczyłam, jak wszystko się zmienia, byłam nagle taka pobudzona, agresywna i gotowa do ataku. Nie wiedziałam jednak o co chodzi, a może to mi się śni.? Zaczęłam się rozglądać dookoła siebie, zobaczyłam w oddali Em, zaczęłam do niej biec, jednak gdy ja się zbliżałam, ona się oddalała, gdy już miałam wyciągnąć rękę aby ją złapać, zobaczyłam jakiś, dzwoneczek.?! O co tu chodzi.?! Znowu jestem w innym miejscu, ale co się dzieje, dobra, skoro drugi raz mnie gdzieś przeniosło, to na bank sen.! Teraz znajduje się w górach, wysoko, jest mi zimno, a dookoła widzę tylko góry i śnieg, ale o co tu chodzi.? Od dłuższego czasu nie miałam snów, a tu tak nagle sen horror.?! Usłyszałam jak coś nagle się zawale, obejrzałam się za siebie, lawina.?! Na szczęście tylko ją widziałam, nie byłam w jej pobliżu, hmm, coś tu nie gra. Spojrzałam na swoje stopy, trawa.?! Albo ktoś kontroluje mój sen, albo mój mózg jest jebnięty.! Okej, wiem że to dziwnie brzmi lecz, śnieg spod moich stóp rozsunął się tworząc przejście w jakimś kierunku zastępując je trawą. Heh, a co mi szkodzi, prędzej tu zamarznę niż zdołam się obudzić. Zaczęłam iść zieloną ścieżką, w którymś momencie, poczułam ciepło, zapach traw i drzew. Szum rzeki nieopodal, śpiew ptaków i świerszczyki, było tu pięknie, ciepło, tak jasno i cudownie.! Jakbym była w jakimś raju, rzeka która płynęła powoli zlewała się do małego stawiku, do którego było zrobione małe przejście, dookoła niego były poukładane kamyczki, wielkości dłoni, dalej rosła wyższa już trawa, hmm, gdy szłam tak dalej nie zatrzymując się, zobaczyłam małą jaskinie, podeszłam doi niej. W środku było ciemno, całkowicie inna atmosfera niż na tym świeżym powietrzu, hmm wydaje mi się że kogoś tam słyszę, kogoś znajomego, bez obaw że coś może mnie zaatakować, ruszyłam w stronę dźwięku. Zauważyłam pochodnie, całe szczęście, bo gdy się do niej zbliżałam moje oczy były przymrużone od ciemności, wzięłam pochodnię w obie ręce gdyż była ona ciężka, i ruszyłam dalej. W którymś momencie dźwięki ustały, a prze de mną pojawiły się drzwi, które otworzyły się skrzypiąc, wychyliłam się trochę aby móc zobaczyć co jest za nimi, jakiś stolik.? Odważniej otworzyłam drzwi, weszłam do pomieszczenia, stolik był oświetlony końcówką świecy, muszę się pospieszyć bo i pochodnia zaraz się skończy. Na stoliku znajdowała się jakaś koperta wzięłam ją do ręki, i otworzyłam, była lekko poplamiona krwią w prawym dolnym rogu, zaczęłam czytać starannie napisany list.


Straciłaś przyjaciółkę.? Nie mogę ci pomóc w jej odzyskaniu, ale wiem jak zaspokoić twój niepokój.
Podobało ci się na zewnątrz.? Mam nadzieje ze tak, jeżeli nie rozumiesz tego listu, możesz go zignorować, i zostawić przyjaciółkę w potrzebie. A jeżeli masz zamiar czytać dalej, to się nie poddawaj. 
Mam zamiar ci pomóc, gdyż przyjaźniłam się z Em, parędziesiąt lat. Czytaj teraz uważnie, jeżeli chcesz przyjąć moją pomoc, musisz zrobić tylko jedną rzecz, po pierwsze o 18 pójdź do kawiarni w centrum miasta, na pewno mnie zobaczysz, będę w kącie przy szybie, będę na ciebie czekała. jest to pierwszy warunek, a drugi, to po skończeniu czytania tego listu, spal, go, tak aby nikt się o tym nie dowiedział.

Tak jak było zapisane w liście, zużyłam końcówkę pochodni na spalenie listu, za nim się zorientowałam co zrobiłam, świeczka zgasła, a ja zostałam sama w mroku, nagle usłyszałam hałas z tyłu mojej głowy, wystraszona podniosłam się.
Otworzyłam szybko oczy, chwila, jestem na moim łóżku.? a ten dziwny hałas to...? Budzik.?! Która jest godzina.? Spojrzałam na budzik który dzwonił mi po raz chyba 10, jest godzina 7:45, jeszcze pięć minut.....e....chwila co.?! że która godzina.?! Wstałam jak poparzona i pobiegłam do łazienki, umyłam się, to był mój najszybszy prysznic w życiu.! Pięć min, muszę to sobie gdzieś zapisać, a nie chwila, bo się do szkoły spóźnię.!

Już w szkole

Wparowałam szybko do klasy, wszystkie oczy były skierowane na mnie, zapytałam więc.
- co.? mam źle ułożone włosy.?
Klasa się zaśmiała, spojrzałam na nauczyciela, po czy powiedział
- dlaczego się spóźniłaś.?
Budzik mnie nie obudził, a kuzyn się do tego nie nadaje, ma mnie budzić wysysając mi krew.?!
- hmm, bo budzik mi nie zadzwonił, a wszyscy wtedy w domu śpią.
- niech ci będzie, jest to twoje pierwsze spóźnienie, mam nadzieję iż jest to prawdą co mówisz.
- oczywiście.!
Usiadłam na swoim miejscu, spóźniłam się tylko o 30 minut, to takie straszne.?
Plątałam się po korytarzu, nie wiedząc co ze sobą zrobić, podeszłą do mnie Kim z Iris, uśmiechnęły się do mnie, co odwzajemniłam, minęłyśmy się, nie za dużo gadamy, zawsze przy tym była Em ale teraz jej nie ma, eh. Usiadłam na schodach, niestety nasza kochana dyrektorka (czyt : wiedźma) nie pomyślała aby dać więcej ławek niż jedna na pierwszym piętrze i trzeba na podłodze siedzieć lub jak ja teraz na podłodze. Okej, spójrzmy, wyciągnęłam z torebki mój zeszyt, do moich rysuneczków i różnych, tego typu, hmm, ale co to jest.? Otworzyłam zeszycik od tyłu, jakim cudem.?! Z tyłu wypadł mi ten sam liścik który miałam we śnie, był napisany tym samym pismem, i również były krople krwi na brzegu, zaczęłam sobie czytać w myślach.

Nie zapomnij, dziś w kawiarni o 18.

Lekko się wzdrygnęłam lecz mam nadzieje, że to nikt straszny, eh, okej,, dzwonek następna lekcja.

Po szkole

Wyszłam ze szkoły, hmm, jest godzina 15, zdążę pójść do domu, wziąć jakieś bolerko, szybko się poprawić i wyjść. Gdy doszłam już do domu, wykonałam zaplanowane czynności, hmm, jest 17, jeżeli pójdę teraz powolutku do tej kawiarni, to będę jakieś 10 min przed czasem, eh, cóż począć, nie chce mi się siedzieć w domu. Wyszłam prędko, i ruszyłam w stronę kawiarni, hmm, ale czemu ja tam idę.? a jeżeli to jakiś podstęp.?! A z resztą co mi szkodzi.? Przecież we śnie ten ktoś mi dał list, a potem jeszcze chciał się upewnić czy przyjdę, choć i tak nie znał mej odpowiedzi. Okej, jestem w parku, jeszcze jakieś 20 minut i będzie 18, hmm, idę, idę ale coś mi tu nie pasuje. Odwróciłam, się, zobaczyłam Leo.? Zatrzymałam się i czekałam aż wyrówna ze mną krok, gdy to już zrobił zapytałam.
- czemu za mną szedłeś.?
- bo nie odzywasz się już od roku, cały czas, chodzisz jakaś taka nie pewna, ponura, zmieniłaś się.
- wiem Leoś, ale to wszystko się naprawi, uwierz mi.
- mam taką nadzieję, gdzie teraz idziesz.?
- na zakupy.
- o tej godzinie.?
- dowiedziałam się ze jest wyprzedaż, a sklep zamykają o 20, a umówiłam się z... Iris i Kim.
- Iris jeszcze Rozumiem ale Kim.?
- powiedziałam Kim.? chciałam powiedzieć Alexy....
- coś tu plączesz...
- a może to był inny dzień, nie ważne idę teraz do Iris....
- Iris mieszka gdzie indziej... - wskazał palcem za siebie.
- nie powiedziałam że do domu Iris, głupiutki, tylko, ze idę do niej, nie koniecznie do domu,słuchaj bo zaraz się spóźnię i wyjdę na nie odpowiednią osobę, kotku idź do domu, widzimy się jutro jak skończę szkołę. pa pa.! - dałam mu całusa w policzek, i szybkim krokiem ruszyłam do tej kawiarenki.
Okej, jestem na miejscu, rozejrzałam się troszeczkę, o, jest, dziewczyna, siedziała w kącie przy szybach, czekając. podeszłam tam i usiadłam na przeciwko niej, była długa cisza, do puki kelner nie przyniósł cappuccino, nie sprzeciwiałam się, więc upiłam łyk, dziewczyna odezwała się.
- więc jednak przyszłaś.?
- tak, chciałam się dowiedzieć jak to zrobiłaś
- o czym mówisz.?
- o moim śnie,jak to zrobiłaś.?
- ktoś z takim darem jak ja, może wszystko, ale mniej o mnie
- mów co wiesz o Em.
- najpierw chcę wiedzieć dlaczego zniknęła...
- to proste, a może jednak nie, eh, rok temu kiedy mówiła z Willem że jadą w góry, chwila, góry....? - spojrzałam na nią, była cała uśmiechnięta, dłońmi podpierała swoją brodę i patrzyła na mnie, gestem dłoni pokazała abym kontynuowała - wszyscy się zgodziliśmy, lecz nie wracali, wszyscy się dziwili, Ayato, Shu, Sabato, wszyscy, po prostu wszyscy, dziwili się że zniknęli. Często ich szukaliśmy i wpadaliśmy do ich, domu, po paru miesiącach, gdy weszliśmy do ich budynku, wszystkie rzeczy zniknęły, obrazy, księgi, ubrania. Nie wiedzieliśmy co robić, lecz Ayato i jego bracia, mówili abyśmy się nie martwili, i żyli dalej, jakbyśmy ich nie znali, nigdy nie pytałam co się stało ze nie wrócili, lecz w moich snach, mam urywki, w których jestem sama, a wszyscy się ode mnie odwracają, Em stoi na de mną, i wyciąga dłoń, a gdy mam ją złapać, ona uśmiecha się przykro, ktoś ją łapie, i zostaje ja, sama w ciemnościach.
Dziewczynę na przeciwko, zszokowała moja opowieść, nie powiedziałam jej tylko ze każdego wieczoru płakałam, i nie mogłam się na niczym innym skupić.
- czyli musimy ich zacząć szukać.
- jak.? - zapytałam z nadzieją.
- będziemy potrzebować pomocy, ale nie od tych marnych wampirów, które nawet polować nie umieją - moja pierwsza myśl, to każdy znany mi wampir - potrzebujemy tym razem moich przyjaciół
- czyli.? mów jaśniej.! jakaś ty tajemnicza.!
- uspokój się, będziemy potrzebowali więcej ghoul'i, w pojedynkę tego nie zdziałam....
- jak to w pojedynkę.?! kim ty w ogóle jesteś.?! - podniosłam głos
- uspokój się Roza, wszystko w swoim czasie, ale fakt, nie przedstawiłam się.
- skąd wiesz jak mam na imię.?
- wiem o tobie więcej niż myślisz, ah, tak.! jestem Emilly Bower - wyciągnęła do mnie rękę. O co tu chodzi, skąd ona wie kim jestem.?!



Dzięki ze tak długo czekaliście, mam nadzieje że nie jesteście źli za tak długą nieobecność.!
W tym rozdziale pojawiła się postać wymyślona przez "Emila Yasminne Bley" w następnym, będzie więcej tych naszych postaci :*

4 komentarze:

możesz pisać, koment. nawet jeśli nie masz konta ;)
nie trzeba dziękować :)